NarzędziowniaPsychologia

Psychologiczna apteczka

Psychologiczna apteczka

Są takie dni, kiedy chce mi się wyć. Kiedy różne rzeczy się walą a ja próbuję jakoś przetrwać. To dni, kiedy warto zadbać o siebie – choć jest to wtedy trudniejsze zadanie niż zazwyczaj.

To nie muszą być dni naznaczone wielkimi kryzysami. Czasem to po prostu nagła zmiana planów, która rozwala misterny system naczyń połączonych stworzony po to, by wyrobić się ze wszystkim. Innym razem coś odmawia posłuszeństwa – głowa, noga, żołądek albo nerw błędny pokazują mi środkowy palec i każą zwolnić. Jeszcze innym razem jest kiepska pogoda, ja walczę o to, by nie zasnąć i dzieje się coś małego – autobus nie przyjeżdża albo śmieci wypadają z osiedlowego śmietnika i ja nie wiem, jak dopchnąć jeszcze swoją siatkę ze śmieciami. I tak stoję w oparach odpadków i biadolę nad światem.

Zazwyczaj w takie dni wystarczy kilka głębszych wdechów (byle po wyjściu ze śmietnika 😉 ). Bywa jednak tak, że to zdarzenie sprawia, że moje mentalne korki wywalają, a ja snuję się po domu nie wiedząc, co ze sobą zrobić. I właśnie na takie i im podobne chwile przydaje się psychologiczna apteczka.

Podręczny zestaw ratunkowy

Psychologiczna apteczka to nic innego jak lista tych rzeczy, które mogą nam poprawić nastrój. Takich rzeczy, przy których ładujemy baterie, dajemy głowie inne bodźce, pozwalamy doświadzyć czegoś spoza świata frustracji.

Moje doświadczenie pokazało mi nie raz, że gdy jestem przemęczona czy próbuję jakoś się odbudować po gorszych chwilach zazwyczaj mam pustkę w głowie i nie wiem, co ze sobą zrobić. Niby mam na coś ochotę, ale nie mam. I nawet nie wiem, co mogłabym zrobić innego. Jakby w takim stanie głowa nie była w stanie wymyślić, jak mogę dać sobie wytchnienie.

Dzięki liście mogę w takich chwilach zadbać o siebie. Zamiast sprawdzać, czy ktoś coś do mnie napisał, albo przeglądać Netflixa i mówić sobie „nieeeee, na to nie mam dziś ochoty” po prostu wybieram to, co może mi być pomocne. I działam.

W samym tworzeniu apteczki nie chodzi o to, by stworzyć sztywny plan działania. Celem jest mieć listę, która pokazuje, na jak wiele sposobów możemy zadbać o siebie. I sięgać po nią, gdy czujemy, że potrzebujemy czegoś – ale z powodu przemęczenia czy przebodźcowania po prostu nie wiemy, czego. Taka lista pozwala wybrać coś na daną chwilę, a także bardziej świadomie dbać o swój dobrostan na co dzień.

Moja psychologiczna apteczka

Kiedyś moja lista miała skromne dziesięć pozycji, teraz jest ich o wiele więcej. Czasem niektóre pozycje wypadają z listy, inne wracają lub ostatnio pojawiły się poraz pierwszy. Na ten moment wygląda ona następująco:

  1. Spotkanie z bliskimi / znajomymi
  2. Rozmowa z bliskimi / znajomymi
  3. Wysyłanie śmiesznych kotków (ogólnie – memów) bliskim i znajomym
  4. Szydełkowanie
  5. Kolorowanie
  6. Decoupage
  7. Tworzenie kolaży
  8. Oglądanie motosportu / piłki nożnej / rzutek
  9. Nadrobienie dziennika wdzięczności
  10. Poczytanie książki
  11. Gorący karob na mleku sojowym
  12. Znany mi film, który mogę oglądać na okrągło
  13. Zadbanie o siebie (kąpiel z solą morską czy kulami do kąpieli, maseczka itd.)
  14. Frytki (domowe :D)
  15. Ćwiczenia fizjoterapeutyczne
  16. Leżenie na macie z kolcami
  17. Stretching
  18. Spacer
  19. Napisanie posta na bloga
  20. Porządkowanie (czasem)
  21. Szycie na maszynie
  22. Tworzenie biżuterii
  23. Nauka niemieckiego
  24. Kupowanie włóczki lub czegoś innego do rękodzieła
  25. Sushi
  26. Kawa!

Kiedy dziś, będąc z potrzebie, zajrzałam do tej listy mogłam znów sobie przypomnieć o tym, że o siebie dbam. Nawet w ciągu najbardziej frustrującego i wymagającego dnia. To było dla mnie bardzo motywujące i budujące. Emocje cudownie nie zniknęły, podobnie problemy nie rozwiązały się. Jednak mogę pójść spać z zupełnie innym nastawieniem.

Udostępnij

O autorze

Wysoko wrażliwa web developer w mniej-wrażliwym świecie.