Dziennik pokładowyWWO

Nagłe zmiany – przemyślenia po utracie pracy

Nagłe zmiany – przemyślenia po utracie pracy

Jeszcze zanim poszłam na L4 rozmawialiśmy o moim rozwoju w pracy. Jednak w dniu, kiedy wróciłam, dowiedziałam się, że firma likwiduje nasz dział…

…w konsekwencji i ja, i część moich koleżanek z zespołu straciła pracę. Koniec, kropka. W poniedziałek dostałam wiadomość i zamknęłam firmowe sprawy, we wtorek miałam już wyczyszczony komputer. Dzięki UoP mam jeszcze okres wypowiedzenia, który spędzam chwilowo próbując dojść do siebie i zmuszając głowę do nauki.

Może byłoby mi łatwiej, gdyby nie to, że w trakcie L4 odeszła bliska mi osoba, a wiadomość o zwolnieniu dostałam dwa dni przed Jej pogrzebem. Już w dniu pogrzebu rano byłam na cmentarzu, a po południu na targach pracy…

Przez tydzień od zwolnienia jakoś działałam, wciąż w szoku, że sprawy poszły tak szybko. W kolejnym tygodniu nasilił się lęk, a ja panicznie zaczęłam szukać pracy. Trzeci tydzień upłynął pod znakiem zatrzymania się w jakichkolwiek działaniach i załamania. Dopiero w tym tygodniu wracam do względnej równowagi.

Rynkowe ciemne chmury

Obserwowałam sytuację na rynku IT od jakiegoś czasu i wiedziałam, że nie będzie mi łatwo znaleźć pracę. Po wysłaniu chba killkuset CV stuacja wygląda następująco:

  • odpowiedzi brak (większość rekrutacji),
  • odpowiedź brzmi „wybraliśmy innego kandydata”, ale nie mam informacji zwrotnej,
  • mam informację zwrotną, iż znalazł się kandydat z większym doświadczeniem, więc wypadam z rekrutacji,
  • dostaję zaproszenie na rozmowę (kilka razy). Po rozmowie dostaję informację zwrotną, iż, tadaaam „podoba się nam Pani podejście do pracy ALE mamy kandydata z większym doświadczeniem”,
  • w dwóch rekrutacjach dojechałam do etapu zadania rekrutacyjnego, ale miks różnych czynników sprawił, że temat nie zakończył się happy endem.

Zatem: aby znaleźć pracę, trzeba mieć większe doświadczenie, ale żeby mieć większe doświadczenie, trzeba znaleźć pracę. Czyli – dostać gdzieś szansę.

Jako (wciąż) junior mogę potwierdzić, że obecna sytuacja raczej nie sprzyja programistkom i programistom z doświadczeniem juniorskim, nawet, jeśli już pracowało się komercyjnie.

Zadbać o siebie

Po pierwszej fali odmów, pewnego dnia po prostu usiadłam i zaczęłam płakać. Gdy wreszcie zeszły ze mnie emocje pojawiła się przestrzeń by pomyśleć, co dalej. Gdzieś w tym chaosie zdarzeń mogłam nareszcie na chwilę się zatrzymać.

Poczułam, że sytuacja związana z pracą wywołuje we mnie wiele obaw. Nie mam zbyt wielu oszczędności – przy galopującej inflacji pensja juniorska nie pozwalała wiele zaoszczędzić. Nie chcę też zostać zupełnie bez pracy – patrzenie w sufit to dla mnie prosta droga do załamania. Jednocześnie wolałabym nie związać się z toksycznym pracodawcą tylko i wyłącznie po to, by mieć stały dopływ orenów. Miałam już kilka takich sytuacji i za każdym razem potrzebowałam „odchorować” taką współpracę. Wystarczy.

Postanowiłam na ten moment zadbać o siebie najbardziej, jak to możliwe. Czyli:

  • Zrobiłam przerwę w szukaniu pracy. Szukanie pracy w stanie skrajnego zmęczenia, podchodzenie do rozmów z rekruterami z ogromnym lękiem czy w ogóle uda się przejść dalej i emocjonalne reakcje na każdą odmowę nie sprzyjają znalezieniu pracy,
  • W ramach urodzinowego prezentu dostałam kołdrę obciążeniową, która pomogła mi wyciszyć organizm i zredukować emocjonalne atrakcje do znośnego poziomu,
  • Oceniłam stan finansów oraz stan siatki wsparcia, co daje mi mały, ale jednak margines na szukanie dobrej pracy, która w perspektywie nie spowoduje pogorszenia mojego stanu psychicznego,
  • Postanowiłam zapuścić wici i poszukać zleceń na stronę internetową. Mam zamiar ruszyć z działalnością od maja tak, by móc wydłużyć czas poszukiwać nowej pracy a jednocześnie móc opłacić ZUS.

Nie, nie sypiam super spokojnie. Wciąż budzę się w nocy i zastanawiam się, jak będzie dalej. Czasem mam gorsze dni i wtedy nieco inaczej planuję działanie: tak, by wciąż iść do przodu, ale też tak, by nie ugiąć się pod ciężarem zadań oraz smutniejszych chwil.

Widzę jednak, że po pierwszym okresie załamania wracam do względnej równowagi.

Jak pomóc sobie po utracie pracy

Każdy z nas zareaguje nieco inaczej na utratę pracy. Dużo też zależy od tego, jak czuliśmy się w firmie i w jaki sposób firma rozstała się z nami. Pracowałam już w różnych miejscach i w różnych projektach. Czasem zostawało poczucie satysfakcji, a czasem trauma do zaopiekowania i przepracowania, by móc pójść dalej.

Jeśli straciłaś / straciłeś pracę, przede wszystkim daj sobie czas na chwilę oddechu i oceń:

  • jakie masz obecnie zasoby? Jaki jest okres wpowiedzenia, jaką masz poduszkę finansową, kto może pomóc Ci w zadbaniu o podstawowe potrzeby?
  • jakie są szanse szybkiego znalezienia pracy w obecnej rynkowej sytuacji? Jak możesz skuteczniej szukać pracy?
  • czego TERAZ potrzebujesz? Kilku dni odpoczynku? Domknięcia spraw firmowych? Uważnego ucha i ramienia do wypłakania się? Do dalszych poszukiwań potrzebujesz sił i dobrej regeneracji.

Pomocne może być:

  • ogólne zaplanowanie dalszych działań,
  • rozpisanie kolejnych kroków, np. za pomocą Trello, aby móc śledzić postępy,
  • trackowanie czasu poświęconego na realizację celów (np. za pomocą Toggl – wersja darmowa w zupełności wystarczy),
  • wsłuchiwanie się w siebie i w swoje potrzeby – aby nie zabrakło Ci sił na kolejne procesy rektrutacyjne,
  • wyrozumiałość – ja np. w kryzysie mam tendencję do dokręcania sobie śruby i pracy ponad siły, co nie pozwala działać efektywnie.

Pozostaje jeszcze jedna z najmniej przyjemnych sytuacji, czyli sytuacja gdy rozejście się z pracodawcą przebiega w taki sposób, że zwolniony pracownik np.:

  • w zależności od umowy może z dnia na dzień stracić jedyne źródło dochodu,
  • jest zwolniony „po cichu”, bez oficjalnych komunikatów,
  • pozostaje bez feedbacku co do współpracy,
  • nie ma przestrzeni na domknięcie współpracy (np. na rozmowę kończącą),
  • odchodzi już z objawami wypalenia zawodowego,
  • nie jest przeprowadzony przez proces dotyczący zakończenia współpracy; w informacyjnym chaosie pracownik nie wie, czego na ostatniej prostej oczekuje od niego firma.

Dla niektórych jest to doświadczenie, po którym potrafią szybko się podnieść i iść dalej. Inni przeżywają tę sytuację i potrzebują czasu, by dojść do siebie. Jeśli należysz do tej drugiej grupy gorąco Cię zachęcam do refleksji:

  • W jakim miejscu chcę pracować? jakie wartości są dla mnie ważne?
  • Po czym poznam, że dana organizacja kieruje się tymi wartościami?
  • Co takiego w procesie rekrutacjnym sprawia, że zapala mi się „czerwona lampka”? Na jakie ostrzegawcze sygnały mogę zwracać uwagę?

Odpowiedź na te pytania może zwiększyć prawdopodobieństwo znalezienia przyjaznej firmy.

Przede wszystkim jednak warto zadbać o siebie. Złapać oddech. Zamiast w panice szukać rozwiązań dać głowie dojść do stanu używalności.

Pozostać w ruchu

Po czasie odpoczynku, potrzebnym po to, by dojść do siebie, staram się teraz spędzać porównywalny czas, który spędzałabym w pracy, na nauce i planowaniu dalszych działań. Chyba najgorsze, co może się zdarzyć po utracie pracy, to zapadnięcie się w sobie tak głębokie, że jedyne co człowiek jest w stanie zrobić, to patrzec w sufit.

Aby tego uniknąć pilnuję pewnej rutyny. Wciąż planuję nowe zadania, śledzę czas przeznaczony na ich realizację, dbam o czas na odpoczynek. Staram się unikać spędzania dnia w piżamie. Mimo wszystko życie toczy się dalej i dla mojej głowy lepiej, bym nie wypadła z trybu działania na dłużej niż kilka dni.

Nie jestem może aż tak zdyscyplinowana, jak w pracy. Jednak korzystam z tego, że mam większą elastyczność w działaniu i zajmuję się sprawami, które od dawna czekały na załatwienie.

Planuję również wrócić do budowania stron www. Wolałabym znaleźć pracę na etat (moje CV znajdziesz tutaj: lenasedkiewicz.com). Postanowiłam jednak, że w obecnej sytuacji szkoda by było zaprzepaścić ciężką pracę związaną z nauką kodowania na bootcampie. Od maja zaczynam więc działać na własny rachunek. Jeśli potrzebujesz strony – odezwij się do mnie na LinkedIn!

A jeśli ciekawi Cię, jak zadbać o siebie w sytuacji, gdy organizm odmawia posłuszeństwa, zajrzyj do wpisu: „Zmiana perspektywy” 🙂

Udostępnij

O autorze

Wysoko wrażliwa web developer w mniej-wrażliwym świecie.