Kolejny rok powoli znika za horyzontem. Przyszedł więc czas na podsumowania.
Rok ten naznaczyło kilka trudnych wydarzeń. W marcu nasz dział został zlikwidowany i straciłam pracę. Do tej pory działam na JDG i bazuję na zleceniach, choć wolałabym znaleźć jakąś stabilizację. Niestety, wciąż odczuwam skutki utraty pracy – w zakresie samooceny i zaufania do innych ludzi.
W tym samym czasie umarła moja Babcia, u której mieszkałam prawie 7 lat. Była na tyle schorowana, że śmierć była dla niej raczej ulgą niż niepożądanym gościem. Wciąż czuję bolesną bliznę na duszy, gdy o Niej myślę. Układało się nam różnie, jednak mieszkanie z nią było dla mnie wspaniałą szkołą dorosłości, stawiania granic, negocjacji, a zarazem poczucia humoru i zwykłej codzienności.
Te dwa wydarzenia sprawiły, że wiele dni tego roku wypełnionych było zmaganiem o to, by działać, by nie zapaść się w sobie. By przeżyć żałobę nie tracąc kontaktu z rzeczywistością. Inne trudne wydarzenia, związane z nadchodzącymi zmianami w moim życiu, stały się dodatkowym, nie zawsze lekkim bagażem, którym jednak zaopiekowałam się na tyle, by nie przycisnął mnie ostatecznie do ziemi.
Rok pracy nad sobą
Kolejne miesiące naznaczone były wzlotami i upadkami w ramach działalności gospodarczej. Najważniejsze dla mnie osiągnięcie to to, że na koniec roku moje poczucie własnej wartości jest o wiele wyższe niż w marcu. Godziny spędzone na kodowaniu pozwoliły mi inaczej podchodzić do momentów, gdy mam jakiś problem i nie wiem, jak go rozwiązać. To zaś sprawiło, że pisanie kodu stało się dla mnie łatwiejsze, mniej stresujące i – w konsekwencji – bardziej przyjemne.
W ostatnich miesiącach zmagałam się również z tematem odpoczynku. Trochę czasu zajęło mi nauczenie się, jak w nowej rzeczywistości planować pracę i odpoczynek, jak stawiać granice potencjalnym klientom, wreszcie – jak nie myśleć (zbyt często) o pracy w czasie, kiedy chcę odpoczywać.
Na koniec roku uczę się, że mój organizm nie zawsze wraca do formy tak szybko, jak bym chciała. Pod koniec listopada przechorowałam Covid, z którego skutkami jeszcze się mierzę i nie wiem, kiedy znikną. Uczę się więc, jak się dostosować, co mogę odpuścić, a kiedy jest wskazana daleko idąca mobilizacja. Jednocześnie walczę o to, by ogarniać zlecenia na czas. Jest to mieszanka wybuchowa, lecz z dnia na dzień jej rozbrajanie idzie mi coraz lepiej.
Zapowiedź od Krystyny Czubówny
W wakacje postanowiłam zaszaleć i zgłosić się na kilka konferencji jako prelegent. I tak miałam okazję wygłosić kilka prelekcji. Zaczęłam w czerwcu na WarsawJS, gdzie opowiedziałam o Wysoko Wrażliwych Programistach. Ten sam temat poruszyłam potem na konferencji Beyond Code w Zakopanem. Na NextGen WordCamp Gdynia mówiłam o technicznym SEO, a na PHPCon – o rozmawianiu z klientem. W bibliotece VOD The Hack Summit można znaleźć moje wystąpienie o tym, jak nasz mózg ułatwia hackerom pracę.
Każde wystąpienie było dla mnie wyjątkowe. To na WarsawJS – ponieważ było pierwszym po długiej przerwie. To w Gdyni – ze względu na to, że mogłam mówić o technicznym SEO i WordPressie. Beyond Code dał mi poczucie, że chcę więcej pojawiać się na scenie. THS pokazało, że mogę działać w domowym zaciszu (i że da się nagrać wystąpienie siedząc pod kocem 😀 ). Z kolei PHPCon pozwolił mi się przełamać w rozmowach ze słuchaczami moich wystąpień.
Do miłych wspomnień zaliczę przyjazny odbiór moich wystąpień, świetną atmosferę na każdej konferencji, integrację i malowanie figurek na Beyond Code, a także – co mnie zaskoczyło niezmiernie – to, że moje wystąpienie na PHPCon rzeczywiście zapowiadała sama Krystyna Czubówna! Kto był, ten wie ????
Byle do przodu
W ostatnim roku nie brakowało chwil zwątpienia. Podejrzewam, że dopóki moja sytuacja zawodowa się nie ustabilizuje nieco bardziej, to zwątpienie będzie wciąż gdzieś czyhało w tle. Jednak na takie chwile mam w zanadrzu moje największe osiągnięcie w tym roku: nauczyłam się stosowania na spokojnie metody małych kroków.
Wiem, że chwile zwątpienia były, są i będą. Śmierć bliskiej osoby, utrata pracy, zmiana branży to nie są łatwe sprawy do przetrawienia. Jednak robiąc codziennie małe kroki na rzecz uporania się z nimi jestem bliżej lepszej rzeczywistości niż byłabym, gdybym tego nie robiła. Świadomość tego daje mi spokój konieczny do podejmowania kolejnych działań.
Ten rok był zarazem trudny i bardzo owocny. Mam cichą nadzieję, że kolejny będzie choć trochę spokojniejszy ????.