Refleksje do kawyWWOWWO w codziennościWWO w IT

Noworoczne obawy

Noworoczne obawy

Nie jestem z fanclubu osób robiących noworoczne postanowienia. Zmiany wprowadzam na co dzień. Czasem jednak obawiam się, że to za mało, że to nie wystarczy. Że to, co robię, nigdy nie zaowocuje dobrą pracą.

Ostatnio na fali ekscytacji kursem, który poruszał tematy web designu, przepisałam swoją firmową stronę. Ileś godzin pracy i jest. Ten blog jest następny w kolejności, jak tylko uporam się z innymi, pilnymi firmowymi sprawami.

To kolejne z działań, które podejmuję z dnia na dzień. Codzienną pracę i wykonywane zlecenia przeplatam nauką. Buduję sieć kontaktów. Może nie wysyłam obecnie CV, ale porządkując stronę, portfolio czy Githuba zbieram siły na kolejne podejście do szukania pracy.

Ile potrwa kryzys?

Przyzwyczaiłam się do sytuacji kryzysu. Pogodziłam się z pewnym zastojem gospodarki. Zaakceptowałam ten przerażający stan zawieszenia, w którym mam zlecenia, ale sytuacja jest dynamiczna. Czasem pracy jest aż za dużo, czasem robi się pusto.

Śledzę pobieżnie wypowiedzi ekspertów i pseudo-ekspertów z których niewiele wynika. Jakieś wskaźniki idą w górę, jakieś inne w dół. Zasadniczo nikt nic nie wie, poza tym, że średnio raz na 10 lat w IT uderza solidny kryzys i my teraz jesteśmy właśnie w takim kryzysowym czasie. Kropka.

Kryzys kiedyś się skończy. Podejrzewam, że wtedy będzie o wiele łatwiej znaleźć pracę. Potrzeba cierpliwości… Z tyłu głowy jednak wraca pytanie: ile potrwa ten kryzys? A za nim przychodzi kolejne: czy zmiana branży nie była błędem?

„Nowa” w IT

Może nie jestem absolutnym nowicjuszem, ale wciąż jestem nowa w branży IT. Wciąż poznaję specyfikę różnych firm, różnych obszarów wiedzy, różnych stanowisk i podejść do zarządzania pracownikami. Widzę, jak wiele rzeczy nie rozumiem, jak wiele mi umyka, jak dopiero kolejne rozmowy otwierają pewne klapki w mojej głowie.

Jednocześnie mam już coś, czym mogę pochwalić się w CV. Już nie jestem nieopierzonym juniorem, który nie do końca ogarnia commity i drży na myśl o tym, że coś ma wrzucać na produkcję. Jestem w stanie porozmawiać o technicznych sprawach, rozumiem sporo dowcipów informatycznych. Występuję na konferencjach. Robię kursy… „Wsiąkam” w środowisko.

Jednak od jakiegoś czasu codziennie czuję, że ta zmiana branży mi ciąży. Że wkładam sporo energii i czuję, że efektów nie ma. A przynajmniej nie są takie, jakie bym chciała, jakie doprowadziłyby mnie do znalezienia stałej pracy.

Noworoczne obawy

Nowy rok zaczęłam ze sporym bagażem obaw i zniechęcenia. Może nawet – zwątpienia. W odpowiedzi na to siadam i koduję. Nie zawsze pomaga. Nie zawsze cieszę się z kodowania. Często nie mam na to ochoty. Ale przynajmniej takie codzienne kodowanie pozwala iść do przodu.

Wciąż jednak zastanawiam się, czy mam szansę dojść do swojego celu? Z jednej strony, jeśli nie wykonam pewnej pracy, to nie osiągnę go. Jednak z drugiej strony zadaję sobie pytanie, kiedy należy powiedzieć „dość” i pójść gdzie indziej?…

Ale jeśli gdzie indziej, to dokąd?… Za bardzo lubię kodowanie, by odejść. Jednocześnie czuję, że mam za mało efektów, za mało zysków, by długo iść.

Próbuję więc iść kroczek po kroczku każdego dnia. Tylko tyle i aż tyle.

Może i do mnie kiedyś uśmiechnie się szczęście.

Udostępnij

O autorze

Wysoko wrażliwa web developer w mniej-wrażliwym świecie.