WWOWWO w codzienności

I co ja robię tu? Wrażliwiec w świecie

I co ja robię tu? Wrażliwiec w świecie

To jest bardzo dobre pytanie. Co ja robię tu, w IT, po psychologii? Co ja robię tu, na własnej działalności, w domowym biurze, zamiast gdzieś na etacie? I wreszcie, co ja robię tu, w średnio wrażliwym świecie, będąc WWO?

Pierwsze dwie odpowiedzi wydają się być całkiem proste. Wejście do IT? Ot, powrót do dawnego marzenia. Domowe biuro? Ot, tak się ułożyło, że na razie zawodowo jestem na swoim.

Ostatnie pytanie jest najcięższe. Czemu? Ponieważ dla mnie samo bycie WWO jest sporym wyzwaniem…

WWO, czyli wysoka wrażliwość

WWO to skrót określający osoby Wysoko Wrażliwe. Wpadamy do „worka” osób neuroróżnorodnych. Wyróżnia nas wyższa niż przeciętnie wrażliwość układu nerwowego. Cechy te Elaine Aron, badaczka zajmująca się wysoką wrażliwością, określa za pomocą akronimu DOES:

  • D – Depth of processing – głębia przetwarzania,
  • O – Overstimulation – przestymulowanie,
  • E – Emotional reactivity – Reaktywność emocjonalna
  • S – Sensing the subtle – wyczuwanie subtelności

Głębia przetwarzania oznacza, że nasz mózg nastawiony jest na zbieranie i przetwarzanie dużej ilości różnego rodzaju informacji, niezależnie od tego, czy sytuacja tego wymaga czy nie. To prowadzi do przestymulowania – stanu, w którym czujemy się przytłoczeni ilością bodźców, nawet jeśli sytuacja jest dla nas przyjemna. Mamy również większą reaktywność emocjonalną, co może sprawiać, że łatwiej „zarażamy się” emocjami innych i mamy w sobie więcej empatii (rozumianej jako zdolności wczucia się w czyjąś sytuację). Efektem głębi przetwarzania jest również wyczuwanie subtelności, czyli spora uważność na detale.

Cechy te mogą przynieść wiele pozytywów w życiu prywatnym oraz zawodowym. Mają jednak mroczną stronę – ponieważ nie są powszechne, mniej wrażliwym osobom zazwyczaj trudno jest przyjąć, że ktoś może mieć inaczej. Może szybciej się męczyć będąc na zatłoczonych imprezach, inaczej odbierać wypowiadane komunikaty, potrzebować więcej spokoju i czasu na odpoczynek.

Codzienne życie wrażliwca

Z mojej perspektywy codzienne życie wrażliwca to spory wyczyn. Kryzysy dotykają mnie nieco bardziej niż nie-WWO i potrzebuję na bieżąco dbać o swoją kondycję psychiczną, aby nie wpaść w dołek. Trudne sytuacje generują więcej lęku. Spotkania z ludźmi szybciej męczą. Są też plusy – większa uważność, zachwyt nad drobiazgami, myślenie rozgałęzione dające mi większą kreatywność.

Jednym z większych wyzwań jest okiełznanie myśli. Nie zapanowanie nad nimi, ponieważ próba zapanowania nad myślami lub ich wyparcia przynosi więcej szkód niż pożytku. Próbuję okiełznać myśli tak, aby czarne scenariusze czy negatywne style wyjaśniania rosnące w mrocznych zakamarkach mózgu nie przeszkadzały mi w pracy. Akceptuję ich obecność, lecz nie dokarmiam ich i nie pozwalam, by paraliżowały moją pracę.

Innym wyzwaniem jest ciągłe dbanie o siebie. Mam kolejne podejście do tego zagadnienia. Ostatnio pracuję nad następującymi nawykami:

  • regularnych ćwiczeń fizycznych,
  • prowadzenia dziennika wdzięczności,
  • pisania wpisów
  • dbania o codzienną dietę
  • pilnowania porządku w domu
  • nawykiem odpoczynku

Powyższe kwestie są odpowiedzią na najbardziej palące problemy. Wysoko wrażliwy organizm wymaga odpowiedniego zaopiekowania oraz, w moim przypadku, zadbania o estetykę przestrzeni, w której funkcjonuję. Odrobina kurzu czy bałaganu to nie problem, ale notoryczne potykanie się o wszystko demotywowało mnie do jakiegokolwiek działania.

Poszukiwanie własnej drogi

Bycie wrażliwcem to dla mnie również zbyt częste kwestionowanie siebie i swoich wyborów. A z drugiej strony – zbyt częste nieporozumienia w komunikacji z mniej wrażliwym światem.

Łatwo się zniechęcam, choć już wypracowałam mechanizmy radzenia sobie ze zrezygnowaniem – np. planowanie. Potrafię często wątpić w swoje umiejętności – na to lekarstwem jest przypominanie sobie, co już zrobiłam. Na kwestionowanie wyborów pomocne stały się się akceptacja i dystans do siebie.

W komunikacji ze światem staram się pilnować tego, aby nie doświadczyć przebodźcowania. Zbyt długie spotkania męczą mnie, podobnie jak zbyt zatłoczone miejsca. Unikam niejasności w komunikacji i staram się trzymać z dala od ludzi, z którymi widzę, że dogadanie się może mnie kosztować zbyt wiele sił. Staram się też ograniczyć czas komunikacji elektronicznej tak, by nie sprawdzać cały czas komunikatorów „czy coś nowego przyszło”.

Można powiedzieć, że znalazłam sposób na siebie, a jednak wciąż się pytam…

Co ja tu robię?

Tu, na tym świecie? Tu, w IT? Stoczyłam już tak wiele walk, że jestem zmęczona kolejnymi bitwami, a jednak wciąż walczę. Czasem mam wrażenie, że te walki nic nie wnoszą, a potem coś się zmienia na lepsze. I znów żyję nadzieją, dopóki jej znowu nie stracę.

Wciąż szukam odpowiedzi na pytanie o miejsce WWO w świecie. O moje miejsce. Gdzie ono jest? Już wiem, że w IT, ale to nie znaczy, że chcę wyłącznie kodować. Moja głowa potrzebuje pisania. Czasem fotografowania. Zdobywania wiedzy… Dzielenia się wiedzą.

A jednocześnie świat, mam wrażenie, nie docenia wszechstronności WWO. Królują ramy, testy, pewien sposób funkcjonowania który sprawia, że taki wrażliwiec jak ja zbyt często czuje się deficytowy w porównaniu z innymi.

Mimo wszystko jestem. I zapraszam do mojego wrażliwego świata 🙂

PS: Jeśli tak, jak ja jesteś WWO jedną z ważniejszych rzeczy, o które warto zadbać jest unikanie przebodźcowania. Pisałam o tym we wpisie „Słowo o przebodźcowaniu„.

Udostępnij

O autorze

Wysoko wrażliwa web developer w mniej-wrażliwym świecie.